wtorek, 29 marca 2016

Zbrodniarze ubrani w jedwabie, czyli…


                

Tytuł: Klejnot
Autor:Amy Ewing
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 383
Seria: The Lone City/ Samotne Miasto

Czytałam tą książkę z bielmem na oczach, poniższą recenzję należy więc czytać z nałożonym odpowiednim filtrem 

Violet Lasting jest surogatką.
Jej zadaniem jest urodzić dziecko szlachciance, która zakupi ją na Aukcji.
Nie ma innego wyboru, to jej obowiązek, jako, że jest jedną z dziewcząt posiadających umiejętność Augurii. Choć dla kogoś z najbiedniejszego okręgu, Bagna, wiążące się z surogacją zamieszkanie w Klejnocie powinno być szczęściem, za fasadą pięknych kreacji i wystawnego życia kryją się mroczne sekrety arystokracji. Surogatki są własnościami swoich pań, traktowane przez nie jak pupilki, zawsze posłuszne i stanowiące ozdobę, przedmiot do pochwalenia się na salonach. Violet z pozoru nie brakuje nic… poza wolnością. A gdy poznaje kulisy życia arystokracji i okrucieństwo, do jakiego zdolni są jej przedstawiciele, przyszłość maluje się w coraz ciemniejszych barwach. Jedyną nadzieją Violet jest uczucie rodzące się pomiędzy nią, a innym więźniem Klejnotu. Jednak związek ten jest zakazany, i w razie wyjścia na jaw, dziewczynie i jej ukochanemu grozi sroga kara… Czy Violet sprzeciwi się systemowi, znajdzie sposób na walkę z arystokracją?


                

            Violet, jako narratorka powieści, przeprowadza nas przez Samotne Miasto, w którym podział na okręgi związany jest z klasą społeczną. Klasy w dużej mierze przypominają sredniowiecze, jednak tutaj przypisane są do konkretnych okręgów miasta. Mamy arystokrację, czyli najbogatszą klasę, zamieszkującą Klejnot – teren kunsztownych pałaców. Później Bank, w którym mieszkają kupcy, trochę biedniejsi, aczkolwiek wolni ludzie. Następne dwa okręgi, Dym i Farma, należą do arystokracji, ale nie stanowią miejsc zamieszkania, a pracy. Oczywiście robotnikami w nich są ,,chłopi” - mieszkańcy Bagna, najbiedniejsi w społeczeństwie. Nie mają oni zbyt wiele do powiedzenia w kwestii swojego losu, parają się jakąkolwiek robotą, która pozwoli im zarobić na życie. Większość z nich trafia właśnie do Farmy lub Dymu, lecz wśród dziewcząt znajdują się takie, u których w młodym wieku stwierdza się specjalne umiejętności. Właśnie one, umiejące posługiwać się Auguriami mieszkanki Bagna, są jedyną nadzieją przetrwania dla arystokracji. Stają się przymusowo surogatkami.
 Styl Amy Ewing, mimo pierwszoosobowej narracji, przypadł mi bardzo do gustu, nie był typowo prosty, ale też nie jakiś wyrafinowany czy poetyki, coś w sam raz. Odpowiednio obrazowała otoczenie i wygląd bohaterów, tak jak akcję i uczucia. Jedynie umiejętności układania rymowanek czy piosenek autorce brakuje, nad czym ubolewałam za każdym razem, gdy przewijała się wierszowana instrukcja użycia Augurii. Najpierw ujrzyj jaki jest. Potem ujrzyj w myślach swych. Wreszcie wolą skrępuj go. Choć może to kwestia tłumaczenia, będę musiała sprawdzić. Violet jest dość silną postacią, która w tych trudnych okolicznościach stara się zachować własną tożsamość, ale też dopiero poznaje niektóre aspekty życia. Siłę prawdziwej przyjaźni czy miłości, zaufanie, odpowiedzialność za swoje czyny. Jest też niestety idealną ilustracją tego, znanego w Internecie stwierdzenia:
                Mózg człowieka jest najważniejszym organem. Pracuje od momentu narodzin do chwili, w której człowiek się zakocha.
                Oczywiście z przymrużeniem oka, aczkolwiek trzeba przyznać, że strzała Amora chyba cos Violet uszkodziła, bo nie dość, że wywołała błyskawiczną reakcję, to jeszcze nieźle dziewczynie w głowie poprzestawiała :P Od momentu spotkania ze swoją miłością, a dokładniej chłopakiem, który tą miłością został wręcz natychmiast, Violet wykazuje się rozkojarzeniem, naiwnością i chwilami jest naprawdę głupiutka. Irytuje swoim zachowaniem i podejściem. Wielokrotnie miałam ochotę uderzyć ją czymś, i to mocno, a kilka razy zastanawiałam się, czy nie było w między czasie jakiejś podmiany. Sam wątek romantyczny też z początku pozostawia wiele do życzenia, aczkolwiek stopniowo przekształca się w naprawdę fajną relację.

                Mamy coś, czego oni nie mogą skalać, czego nie mogą nam odebrać.
                
                Jednak nawet w swej naiwności, zachowując się niejednokrotnie jak typowa nastolatka, Violet jest dość rzeczywistą postacią, którą można zrozumieć. Wszyscy bohaterowie tej książki stanowią różnorodną i barwną mieszankę, są postaciami z krwi i kości, a każdy ma swoje cele, motywy i pragnienia. Nikt nie jest jednoznacznie zły czy dobry, tak jak świat, w którym żyją, tworzą odcienie szarości, a nie biel i czerń. Diuszesa, właścicielka głównej bohaterki, była chyba najciekawszą postacią, pełną sprzeczności i tajemniczą, która nigdy nie odkrywała wszystkich kart.
                Zaskoczyły mnie spiski knute przez arystokratki, które naprawdę zasługują na miano dworskich intryg. Fantastycznie zostały oddane ich stosunki, to, że teoretycznie uprzejme i miłe, te kobiety są w stanie wbić sobie nóż w plecy. No właśnie, kobiety, bo mężczyźni w tej powieści schodzą na drugi plan (z małymi wyjątkami), a w małżeństwach rządzą tylko w teorii, naprawdę kierowani przez zarządzające surogatkami partnerki.
                Świat przedstawiony jest też interesującą mieszanką. Choć Samotne Miasto na pierwszy rzut oka przypomina realiami średniowiecze, dostępna jest tam również niezwykle rozwinięta technologia, a obok balowych sukni w szafach wiszą futurystyczne stroje. Mieszkańcy Klejnotu żyją w pałacach, jeżdżąc elektrycznymi dyliżansami, a wśród wielu komnat mają nowoczesny gabinet lekarski.  Choć to naprawdę dziwne połączenie, tutaj spisuje się na medal. Wszystko zdaje się idealnie pasować i komponować w spójną i interesującą całość. Sceneria pięknych sukien, wyszukanych fryzur i bogato zdobionych komnat z całą pewnością na mnie zadziałała, choć może nie każdemu przypadnie do gustu. Myślę jednak, że zdecydowana większość, szczególnie czytelniczek, z uśmiechem na twarzy uruchomi swą wyobraźnię na wizje tych piękności :D
Podsumowując: Zgrabnie napisana powieść, wypakowana po brzegi akcją. Cała gama różnych postaci,, których marzenia i cele przeplatają się, często sobie przecząc, w świecie, w którym najwyższą wartością jest wolność. Dworskie intrygi i mroczne plany bogaczy rządzą życiem zagubionych, pozbawionych głosu więźniów niższych sfer. Ciekawie wykreowany świat, intrygujący i oryginalny. Jedynie wątek miłosny to porażka, należy go potraktować z przymrużeniem oka, i można cieszyć się całkiem przyjemną lekturą. Lekka i wciągająca. Polecam! Nie mogę się doczekać drugiej części, która już czeka u mnie na półce, i, mam nadzieję, okaże się jeszcze lepsza.
Ocena: 7/10


                Mała uwaga do wydawnictwa: znalazło się kilka literówek, co mnie strasznie irytowało. Jeśli chodzi o oprawę graficzną to oczywiście piękna.

A na koniec kilka luźnych skojarzeń, które nasunęły mi się przy czytaniu:

                Rymowanka, gest na konkretną okazję i jedna z postaci – te elementy mocno kojarzyły mi się z Igrzyskami, myslę, że jak ktoś czytał obie książki, to wie o co mi chodzi. Nie jest to minus, po prostu zauważam podobny wątek.

                Nic nie wiesz, Violet. – ktoś tu się naoglądał Gry o tron?^^

                Widzę cię, pamiętasz? – Czy tylko ja pomyślałam najpierw o Avatarze, a potem o Sauronie? I can see you! Mózgu, dlaczego?

PS: Zdjęcia robiłam jeszcze przed czytaniem, stąd te daty ^^


2 komentarze:

  1. Bardzo fajna recenzja, z pewnością sięgnę po "Klejnot", no... niebawem :)
    I muszę napisać, że piękne zdjęcia, z tymi klejnocikami, super wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Emmm, problem jest jeden - po drugiej częsci zmieniłam zdanie o tej serii, diametralnie. I choć kilka błędów pojawiło się dopiero w kontynuacji, tak niektóre były już w Klejnocie, tylko ja ni chciałam ich widzieć. Kurcze, koniecznie, muszę jakos zmodyfikować tą recenzję :")

      Usuń