sobota, 2 kwietnia 2016

(Nie tylko) czytelnicze podsumowanie marca!


            Pora na podsumowanie minionego miesiąca, również czytelnicze. Ogólnie marzec był całkiem fajnym miesiącem, zaczął się od wielkiej radości z powodu tytułu laureatki z konkursu wojewódzkiego(szok!), co napawało dużo ilością pozytywnego nastawienia. Potem bywało różnie, ale co ważne - założyłam bloga! Nareszcie, przymierzałam się do tego chyba od stycznia ( na dobrą sprawę to od roku, ale wcześniej z przerwami, i nie tak na serio). Zaczęłam też prowadzić książkowego Instagrama (zapraszam, kliknijcie w instagramową ikonkę z prawej strony), i bardzo mnie to wciągnęło, mam nadzieję, że tak zostanie. Entuzjazm oczywiście, bo liczba obserwujących mogłaby wzrosnąć. Ale spokojnie, cierpliwości, pożyjemy, zobaczymy. W takim razie przejdźmy do tej bardziej interesującej, dla Was, części, czyli podsumowanie książkowe. Na dobry początek mój imponujący marcowy stosik!



            Kupiłam dziesięć książek, dostałam dwie, czyli pobiłam wszelkie swoje rekordy! Rozumiem, jeśli dla Was nie jest to aż tak spektakularna liczba, i patrząc na instagramowe stosiki muszę się zgodzić, ale ja kupuję (zwykle) niewiele książek. Moja biblioteczka jest naprawdę skromna, aczkolwiek mam nadzieję, że będzie się to stopniowo zmieniać. Może kiedyś coś więcej o tym skrobnę, na razie musicie mi uwierzyć na słowo. Nie wydaje mi się, żeby cały mój stosik z zeszłego roku wynosił tyle książek, ile ten z ubiegłego miesiąca, a już na pewno nie w wersji nie uwzględniającej prezentów. Jednak to marcowe szaleństwo nie było do końca spontaniczne - „jakieś większe książkowe zakupy" planowałam od początku roku, na „po konkursie". Oczywiście zawartość koszyka na stronie księgarni od tamtego czasu zdążyła się z pięć razy zmienić, ale to szczegół. Oprócz tych planowych zakupów jeden jest stuprocentowo spontaniczny, z Biedronki, a dwie z książek upolowane na super promocji - każda kosztowała około dziesięć złotych. Zakupy były też przemyślane, chciałam mieć możliwie jak największą pewność, że wszystkie książki mi się spodobają, nie dotyczyło to tylko książki za dychę. Z tych dwunastu aż trzy są po angielsku, z czego bardzo się cieszę - dwie dostałam w prezencie, choć wybrałam sama. A poniżej dokładny spis:



  •            „Duma i uprzedzenie" - klasyk, na który już od dawna mam ochotę, poza tym niska cena i przepiękna okładka. Kupiona.
  •            „Ślepnąc od świateł" - biedronkowy spontan. Na książki Jakuba Żulczyka już od dawna mam chrapkę, więc nie zastanawiałam się za długo. 
  •            „Queen of shadows" - kocham, ubóstwiam <3 Czwarta część Szklanego Tronu, po angielsku - bo w Polsce wychodzi dopiero w czerwcu. Poza tym uwielbiam tą serię, i nie jestem zachwycona polskim tłumaczeniem - dodatkowo to wydanie *.* Już raz ją czytałam, niestety e-booka, podczas czekania na okazję do zakupu tej wersji. I w końcu wujek poleciał do USA, i kupił mi ją, tak jak prosiłam, tyle że jeszcze postanowił podarować. Wyobraźcie sobie moją reakcję, cieszyłam się jak głupia ^^

  •            „Lady Midnight" - najgorętsza premiera miesiąca, bez dwóch zdań. Kupiona na Amazonie brytyjskim, bo tańsza przesyłka, polecam. Ja jeszcze nie przeczytałam, ale spokojnie, jak zacznę czekajcie na całą masę zdjęć, bo okładka tej książki to po prostu majstersztyk. Nie mogę się też doczekać czytania, choć i tak wiem, że dopiero za jakiś czas się za nią wezmę.
  •             „Porwana pieśniarka" - od kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach na stronie Empiku, wiedziałam, że muszę ją mieć. I ta cudna okładka <3 Haha, może trzeba zmienić nazwę tego posta na „Miesiąc cudownych okładek".
  •             „Biała róża" - kontynuacja „Klejnotu", którego recenzję macie tutaj.

  •             „Cress" - czyli drugi z prezentów. Właściwie to trochę nierozsądne, bo jeszcze nawet nie zaczęłam czytać Sagi Księżycowej, której jest to trzeci tom, ale... No wiecie, ja czuję, że ta seria mi się spodoba. I mogłabym wspomnieć coś o okładce, jak piękna, idealna i niesamowita jest obwoluta, plus jak śliczne ozdobiono twardą oprawę pod spodem, ale sobie daruję. Tym razem. :D
  •             „Szkoła latania" - teoretycznie ta książka jest zupełnie nie w moim stylu. Rzadko czytam obyczajówki, ta historia nie ma też w sobie na pierwszy rzut oka nic ciekawego ani oryginalnego. Ale z drugiej strony wszyscy chwalą, podobno jest dobrze napisana, a raz na jakiś czas każdemu przyda się taka lekka lektura.
  •             „Love, Rosie" -co tu dużo mówić, już dawno na nią polowałam. A po obejrzeniu kawałka filmu mój apetyt tylko wzrósł.


  •             „Cień wiatru" - to jest definitywnie jedna z takich klasycznych pozycji, którą od dawna mam na liście „kiedyś na pewno przeczytam", więc promocja wydawnictwa, na której kupiłam ją za dychę, tylko trochę to „kiedyś" przyspieszyła. 
  •             „Zdrada" - z niecierpliwością czekałam na jej premierę, i na szczęście się nie zawiodłam. Recenzja.
  •             „Utrata" - promocja na stronie dadada.pl, na której wśród masy nieznanych nikomu książek pojawił się jeden bestseller, czyli właśnie „Utrata". Zapłaciłam za nią dychę, i choć nie zakochałam się w tej książce, to była całkiem przyjemna, warto było sprawdzić o co tyle szumu. EDIT: Ta promocja nadal trwa, link.
            Teraz spójrzmy na mniej zachwycającą część podsumowania, czyli ile książek przeczytałam. Liczyłam na to, że będę miała dużo czasu i będę czytała, ile wlezie. Nope. Nie ma tak dobrze. Chęci były, ale coś nie wyszło - przeczytałam 6 książek. Nie jest to bardzo zły wynik, ale liczyłam na więcej. I nie zrozumcie mnie źle - nie patrzę na to jak wypadłam w porównaniu do kogoś, nie czytam na ilość itp. Po prostu tyle cudownych książek czeka, liczyłam na to, że poznam więcej z nich w tym miesiącu. Niestety nie wyszło, miejmy nadzieję, że w kwietniu będzie lepiej. A tutaj lista przeczytanych przez mnie tytułów:
  •             „Portret Doriana Graya" Oscara Wilde'a - niesamowita, 10/10, coś więcej napiszę już niedługo.
  •           „Ogień i woda" Victorii Scott - recenzja tutaj. 6,5/10
  •             „Klejnot" Amy Ewing. Recenzja. 7,5/10 
  •          „Onyks" Jennifer L. Armentrout. Chyba napiszę recenzję zbiorową tego i trzeciego tomu, zobaczymy, dajcie znać jakbyście woleli.
  •             „Zdrada" Marie Rutkoski - recenzja. 9/10
  •           „Utrata" Rachel van Dycken - niedługo recenzja. 7/10
            Różnie było z poziomem tych książek, najlepszymi były na pewno: „Zdrada" oraz „Portret Doriana Graya" - w obu się zakochałam. Nie było też książki złej, z ocen najgorszą ma „Ogień i woda", ale była to dość przyjemna lektura, więc narzekać nie będę. A jak u Was z czytaniem w minionym miesiącu? Ile, i przede wszystkim jak dobrych książek przeczytaliście? Jak dużo tytułów przybyło na Wasze półki? Zainteresowało Was coś z mojego podsumowania? Dajcie znać w komentarzach.
Trzymajcie się ciepło!
Agsani




            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz