Pamiętacie bajkę o
Kopciuszku? O biednej sierotce, której przyjaciółmi były ptaki i która zgubiła
pantofelek uciekając o północy z balu? Taaak, to było kiedyś, a dzisiaj zapraszam na recenzję książki
inspirowanej tą znaną baśnią, w której jednak
Kopciuszek zamienia pantofelek na mechaniczną stopę, a przyjaźni się z uroczym
androidem...
Tytuł: Cinder
Autor: Marissa Meyer
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 437
Seria: Saga księżycowa
Nowy Pekin łączy w sobie elementy tradycji i nowoczesności. Nawiązania do tradycyjnej architektury współgrają
z ukrytymi czytnikami, kamerami i awiarami służącymi do komunikacji. Obok ludzi
zamieszkują Ziemię androidy i cyborgi. I choć te pierwsze z definicji są tylko
pracującymi robotami, to cyborgi są ludźmi z mechanicznymi wstawkami w swoim
organizmie, zwykle otrzymanymi w celu uratowania ich życia. Niestety są też
obywatelami "niższej kategorii", pogardzanymi, stanowiącymi cudzą
własność. Należy do nich Cinder, biedna dziewczyna zarabiająca na utrzymanie siebie
i swej opiekunki jako mechanik. Kiedy kilka wydarzeń przewraca jej życie do
góry nogami, Cinder odkrywa przerażające fakty o sobie i zostaje wplątana
w środek konfliktu Ziemian z bezlitosną królową Levaną...
Już po kilku stronach wiedziałam, że autorka
całkowicie mnie kupiła. Pomysł jest fantastyczny, diabelnie oryginalny i
stanowi świetny powiew świeżości w młodzieżowym fantasy. Sami
powiedzcie, jak genialnie brzmi połączenie klasycznej baśni z science
fiction?!? Podoba mi się to, że mimo wielu istotnych zmian i dodatkowych
wątków, autorka naprawdę trzymała się oryginalnej historii, jednocześnie
czyniąc z niej nietuzinkową i wciągającą opowieść, od której niesamowicie
ciężko się oderwać. Styl Marissy Meyer jest naprawdę przyjemny, niezbyt wyszukany,
ale daleko mu do banalnego. Zgrabnie wykreowany świat fascynuje, bo choć
wizja Ziemi po IV wojnie światowej nie byłaby niczym niezwykłym, to już
międzygalaktyczny konflikt z mieszkańcami Księżyca, tajemniczymi Lunarami o
niezwykłych zdolnościach zdecydowanie sprawia, że robi się ciekawie.
Szczególnie, jeśli ich słabością są... lustra. Przyznaję, co jakiś czas
czytając tę powieść po prostu się do siebie uśmiechałam, ze względu na
pomysłowość i wyobraźnię autorki. Co prawda główny wątek dotyczący naszej
bohaterki był bardzo przewidywalny, ale jakoś zupełnie mi to nie przeszkadzało,
myślę, że nawet wpisywało się w ogólną wizję tej książki. Poza tym inne
wątki śledziłam z ekscytacją, z jednej strony chcąc jak najszybciej
dotrzeć do końca i rozwiązania, z drugiej pragnąc jak najdłużej cieszyć się tą
historią. Widać, że autorka świetnie przygotowała sobie pole na następne
części, już teraz subtelnie zaznacząjąc niektóre watki i ciekawie kończąc
pierwszą część.
I teraz dwie
kwestie, których zawsze najbardziej się obawiam, a które tutaj zostały
rozegrane naprawdę świetnie. Najpierw fantastyczna postać Cinder, czyli
sympatycznej, odważnej dziewczyny, doświadczonej przez życie, ale wciąż
wykazującej się optymizmem i uporem w dążeniu do celu. Przez całą książkę
czułam do niej sympatię i bardzo łatwo było mi się z nią utożsamić. To
bohaterka z krwi i kości (no, i odrobiny metalu), autentycznie wykreowana
postać. To samo można powiedzieć o pozostałych bohaterach, choć nie oczekujmy
szczegółowych portretów psychologicznych, to wciąż YA. Ale brawa należą się za
nie spłaszczenie księcia Kaia, bo na liście jego cech znajdują się jakieś
oprócz "przystojny". Jego relacja z Cinder też jest bardzo naturalna,
żadnej miłości na zabój od pierwszego wejrzenia. Prawdą jest, że pomiędzy nimi
od razu iskrzy, co może być ukłonem w kierunku pierwowzoru, jednak wypada to
realistycznie. I nie dochodzimy do etapu oświadczyn po pierwszym spotkaniu, co
w stosunku do "Kopciuszka" jest naprawdę niezłym postępem. Ogólnie
książka bardzo łatwo wywoływała emocje, łapałam się na śledzeniu tekstu z
zapartym tchem, byciu o krok od łez i szerokich uśmiechach, a to definitywnie
działa na jej korzyść.
Wychodzi na to, że książka nie zawiodła mojego
zaufania, bo, jakby to powiedzieć, kupiłam trzy części w ciemno... Ona musiała
mi przypaść do gustu! Ja biegnę teraz zabrać się za Scarlet, a wam polecam
poszukać Cinder w księgarni internetowej lub bibliotece.
Moja ocena: 8/10
Moja ocena: 8/10
PS: Można ją
dorwać za 10, jak ktoś chce to dam link ;)
Ale świetny i oryginalny pomysł! Po Twojej recenzji muszę koniecznie dopisać do listy.
OdpowiedzUsuńI możesz dać link :D
Pozdrawiam cieplutko <3
Cieszę się, że Cię namówiłam, warto. Tylko dla twojej informacji: od trzeciej części trzeba czytać nieoficjalne tłumaczenia lub po angielsku. Ewentualnie poczekać do przyszłego roku, bo wydawnictwo Egmont olało serię po dwóch tomach, ale bodajże Papierowy księżyc ma wznowić wydanie. Tu masz Cinder za 9.90 http://www.drugitom.pl/cinder-saga-ksiezycowa?search=cinder
UsuńRównież pozdrawiam :*