czwartek, 28 lipca 2016

Martwe ciała będące zapisami ludzkich żyć? Czyli "The Archived" Victorii Schwab

Wyobraź sobie miejsce, w którym martwi leżą na półkach jak książki. Każde ciało ma swoją historię do opowiedzenia, nagranie z życia osoby do której należało. Historie leżą w Archiwum, a zajmują się nimi Bibliotekarze. Jednak gdy jakaś Historia przebudzi się i spróbuje uciec do świata zewnętrznego, musi powstrzymać ją Keeper (dosłownie Powstrzymujący?). MacKenzie pierwszy raz została przyprowadzona do Archiwum przez Da, swojego dziadka. Jednak teraz on nie żyje, a Mac jest Powstrzymującym (taaa, to tłumaczenie jest złe, ale jam amator).
Jej praca i śmierć młodszego brata przypominają jej również o związkach między śmiercią, a życiem, spaniem, a przebudzeniem.
Choć Historiom nie wolno przeszkadzać, wygląda na to, że ostatnio ktoś miesza we wspomnieniach, a obudzonych Historii przybywa...Zanim Mac dowie się o co chodzi, Archiwum może zostać zniszczone...


Tytuł: The Archived
Autor: Victoria Schwab
Wydawnictwo: Hyperion
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 321

Seria: The Archived
           
Zdecydowanie jednym z atutów książki jest to, że umyka ona większości schematów pojawiających się w YA.
            Akcja rozgrywa się w niesamowicie interesującej rzeczywistości - pomysł trzymania ciał zmarłych ludzi, z zapisanymi w nich wspomnieniami ich życia jest niesamowicie unikatowy i ciekawy. Choć trzeba przyznać, że kierujące nim mechanizmy nie są opisane tak szczegółowo, by dać czytelnikowi odpowiedź na wszystkie pytania - nie wiem, czy wynika to z tego, że autorka sama nie do końca to sprecyzowała, nie była w stanie tego lepiej wyjaśnić czy też nie potrafiła trafniej przekazać swojej wizji... A może więcej o działaniu Archiwum(?) dowiemy się w kolejnym tomie? Ale mimo to świat "trzyma się kupy" i intryguje, a poznawanie go sprawia o tyle większą przyjemność, że Victoria Schwab ma naprawdę piękne pióro. I świetnie to czuć, mimo pierwszoosobowej narracji.
             Od pierwszych stron czuć wypełniające ją smutek, ból, poczucie winy i tęsknotę, które dręczą 16-letnią MacKenzie. I choć z czasem do jej rzeczywistości dostaje się trochę światła, nawet w tych początkowych, przytłaczających rozdziałach widać jakiś rodzaj piękna, któremu łatwo dać się porwać. Autorka łapie nas w sidła smutku i coraz większej ilości tajemnic - tych z życia Mac, i tych dotyczących jej nowego miejsca zamieszkania oraz nagłych problemów technicznych w Archiwum.
          “Lying is easy. But it's lonely.""What do you mean?""When you lie to everyone about everything, what's left? What's true?""Nothing," I say."Exactly.” 

            Powoli wplątuje coraz więcej wątków, więcej niewiadomych, a biegu fabuły nie da się przewidzieć. Co prawda dostajemy kilka puzzli, i może nawet niektóre zagrania wydaja nam się oczywiste, ale wciąż nie potrafimy złożyć całego obrazu, aż w końcu zostajemy zaskoczeni przez nagłe zwroty akcji i pędzącą na łeb, na szyję fabułę w finale. Mac jest typem narratora, który nie irytuje czytelnika swoją niewiedzą, jest inteligentna i dobrze radzi sobie z rozwiązaniem tajemnic, choć daleko jej do bezbłędnej Mary Sue. Podoba mi się, jak dobrze i starannie napisana jest to postać. Mac jest bohaterką z osobowością, ale też widać, co determinuje jej wybory i zachowanie. Nie są irracjonalne, nawet gdy są błędne. Zresztą czy to nie z błędów bohaterów zwykle buduje się części fabuły? Popełnianie błędów i ponoszenie porażek czyni ją bardziej ludzką. To jedna z niewielu postaci, w którą "wierzę". Umie dobrze walczyć i ma niebezpieczną "profesję", ale nadal 16 lat. Pragnie normalności i żyje walcząc ze swoimi demonami. 
            Autorka zadbała też o pozostałych bohaterów i zgrabnie wykreowała ich relacje, tu również zaskakując. Trochę. Jednak z nich wszystkich jedna postać zasługuje na szczególną uwagę, ze względu na swoją unikatowość. Wesley Ayers nie przypomina typowego męskiego protagonisty YA. Autentyczny, żywy,  nie jest niedoścignionym ideałem. Jest zabawny - ale czy tego nie można powiedzieć o połowie tych chłopaków? Aroganccy, ironiczni, "spójrz, jaki to ja nie jestem wspaniały i śmiej się z moich docinków". Ale on, choć ma trochę takie usposobienie, nie jest niedostępny, chłodny i pozornie zdystansowany. Optymista, żartowniś, nie posługuje się sarkazmem w celu zaprezentowania swojej wyższości, udając, że jest ponad to. Jest, jakkolwiek to nie zabrzmi, sobą. W kwestii wyglądu to również zaskoczenie - Wes jest przystojny w nieoczywisty sposób, jego urodę trzeba zauważyć, a nie oślepia nas ona z kilometra. Szok, nieprawda?
          Bardzo gorąco polecam czytanie The Archived - czy to po angielsku, czy też może jakieś polskie wydawnictwo zdecyduje się wydać tą książkę - zobaczymy, ale jeśli tak, wtedy warto będzie ją dorwać w swoje łapki. W najbliższym czasie koniecznie kupuję The Unbound, kontynuację, licząc na to, że tam świat zostanie trochę bardziej dopracowany. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz