środa, 25 maja 2016

Oszustwa, władza i dwulicowość w Republice, czyli...

            recenzja drugiej części Legendy Marie Lu. Choć pierwsza mi się podobała, to nie zrobiła ogromnego wrażenia, ale jednak sięgnęłam po kontynuację - jaka opinia tym razem?

            Day i June uciekają przed Republiką i są zmuszeni dołączyć do Patriotów. Tymczasem umiera Elektor, a rządy zaczyna sprawować jego syn, Anden, młody chłopak, który nie ma jeszcze silnej władzy i poparcia, zaś w kraju trwają zamieszki. Wydaje się, że nadszedł najlepszy moment na wywołanie Rewolucji.Pierwszą misją naszych bohaterów staje się więc zamordowanie nowego Elektora. Ale czy to właściwy wybór? Czy Anden jest taki jak jego ojciec? Czy przywódca Patriotów ma rację? A może jest coś, czego Day i June nie dostrzegają?






Tytuł: Wybraniec
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 368
Seria: Legenda
     
            W swojej dystopijnej trylogii Marie Lu stosuje wiele typowych dla gatunku schematów, a jednocześnie zawiera delikatny powiew świeżości i oryginalności. W Wybrańcu dostajemy dużo szerszy obraz realiów panujących w Ameryce Północnej i na całym globie, bo i nasi bohaterowie dowiadują się coraz więcej. Wykreowana wizja świata jest intrygująca i oryginalna, pokazuje scenariusz dalszych losów naszej Ziemi. Choć będący raczej czystą fantazją, opiera się on na rzeczywistych i bardzo aktualnych zagrożeniach. Pomiędzy kartami powieści kryją się subtelne ostrzeżenia, obrazy które nas przerażają, choć nie są wprost komentowane. Autorka daje czytelnikom możliwość samodzielnego ich przemyślenia i choć się nich nie skupia, stanowią głębokie i ciekawe tło dla niesamowicie wciągającej akcji. Choć trzeba przyznać - pierwsze strony są odrobinę nudne i skupiają się bardziej na wprowadzeniu tak bohaterów, jak i czytelnika do nowego otoczenia. Narracja podzielona między Day'a i June bardzo mi się podoba, pokazuje jak dobrze wykreowanymi postaciami są oboje i zaznacza dobrze ich osobowości. Na podstawie fragmentu powieści byłabym w stanie zgadnąć czy to narracja June czy Day'a, obie są dość charakterystyczne. Dwa różne punkty widzenia sprawiają, że obraz jest pełniejszy i można powiedzieć, bardziej obiektywny. W pierwszej części jakoś specjalnie nie przywiązałam się do bohaterów, ale tutaj nawet ich polubiłam - roztropną, czasem aż nazbyt praktyczną June i uczuciowego, nieraz bezmyślnego Day'a, a także postaci drugoplanowe - Tess czy Andena, również świetnie przedstawionych. Co prawda do June mam parę zastrzeżeń, głównie dlatego, że choć inteligentna, potrafi być kompletnie ślepa na uczucia innych i niekonsekwentna w swoich decyzjach. Mimo iż głowni bohaterowie są całkiem fajną parą, osobiście widziałabym ich w innych relacjach, jednak wiem, że raczej nie ma na to szans. Niestety miałam trochę wrażenie, że autorka na siłę pokierowała wątkiem miłosnym akurat w ten sposób, co zupełnie mi się nie podobało - i mówię to o nienaturalnych, znajdowanych na siłę problemach oraz trójkątach miłosnych, które w tym przypadku wywoływały jedynie czystą irytację. Naprawdę, kiedy chodziło tylko o tą dwójkę, podobało mi się bardzo - autorka trafnie i przekonywująco opisywała ich uczucia, budowała relację i napięcie między nimi - ale już przy każdej wzmiance o "tych trzecich" przewracałam oczami z frustracji. Głównie z powodu sztuczności tego wątku, jakby Marie Lu bała się z niego zrezygnować, więc go w serii umieściła, a wcale nie był konieczny. Denerwowało mnie też, że bohaterowie nie są w stanie się dogadać, i choć wiem, że część niedomówień budowała fabułę, tak nadal uważam je za zbędne. Jednak chwilowe niezadowolenie z bohaterów było ledwo zauważalne przez emocjonującą fabułę i plot twisty. Co prawda kilka z nich było mocno przewidywalnych, ale zdarzyło się też, że autorka dosłownie wywaliła mnie z butów. A niepewność i napięcie towarzyszące lekturze gdzieś od połowy sprawiały, że prawie rwałam kartki byle tylko szybciej dowiedzieć się, jak to się zakończy. I zakończyło się *konkretnie kilka ostatnich stron* najpierw zbieraniem szczęki z podłogi, a potem reakcją "Serio? Znowu?!?". 

     Jestem stosunkowo zadowolona z lektury i bardzo zaciekawiona trzecią częścią, bo wiem jak wiele możliwości miała pisząc ją autorka. Jak bardzo postanowiła rozwinąć będący tutaj tylko tłem wątek dziejów Ziemi, co się dalej stanie z Republiką i jak potoczy się wątek miłosny - czekam by dostać odpowiedzi na te pytania. Książkę polecam, ale nie jako wybitną  lekturę, jednak przyjemną hostorię, pełną gnającej na złamanie karku akcji, poza tym bardzo wciągającą.
Moja ocena: 7/10
Czytaliście? Jak Wam się podobało? Dajcie znać wkomentarzach ;)
Agsani

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz